14 kwietnia 2013

I'm radioactive, czyli imagin z Harrym w częściach.

Napisałabym tu, że miałam dużo szkoły, zepsuty komputer, ale myślę że najlepiej będzie gdy po prostu przeproszę, że nic tu nie dodawałam przez tyle miesięcy. Dziękuję Julce, że pilnowała, żebyście nie umarli z nudów i żeby coś tu było. A wyświetlenia wciąż rosną... <3

Leżałam ostatnio w nocy, włączyłam sobie Imagine Dragons- Radioactive, które kocham i które będzie piosenką tego imagina, i wpadłam na wspaniały pomysł. I powstało to coś, co wstawię. Będą jeszcze 2-3 części tego. I tak pisałam to najpierw o 11 w nocy, a później na lekcji biologii w szkole i przypomniałam sobie, dlaczego tak kocham pisanie... ;)

Czyli- tutaj macie piosenkę a na dole część pierwsza imaginu "I'm radioactive".



Rozejrzałem się wokół i przeszedłem przez ulicę. Ochraniał mnie mrok nocy. Właśnie byłem w dzielnicy Londynu, w której odgłosy wystrzału z broni są codziennością. Ale właśnie tu mogę dostać to, czego potrzebuję.

Wszedłem w ciemną uliczkę. Ciarki przeszły mi przez plecy, lecz nie chciałem się teraz wycofać. Już tu jestem. 5 minut, załatwię co mam załatwić i znikam… Szedłem wciąż w głąb zaułka, aż doszedłem do jego końca. Po prawej stronie stał jakiś mężczyzna. Wysoki, barczysty, a właściwie wielki. Wziąłem głęboki wdech i podszedłem do niego zdecydowanym  krokiem .

- Nie spodziewałem się kogoś tak młodego – usłyszałem jego głos. –Imię nazwisko?
- Harry Styles – spojrzałem mu w oczy.
- No, no. Słyszałem  o tobie. Ile masz lat ? – zapytał z zaciekawieniem,
- Dziewiętnaście.
-Taki młody, a już znany w całym szemranym towarzystwie. – powiedział zamyślony – Ile ?
- Pół kilo, jak się umawialiśmy. Ani grama mniej – odpowiedziałem stanowczym głosem.

- Wypłacisz się? A zresztą, nie mój problem. Gotówką? –spojrzał na mnie.
- Inaczej nie płacę.
- Taki młody, a już taki stanowczy. Dziewiętnaście lat… Mógłbyś być moim synem…- powiedział mężczyzna.
- Nie mam czasu na rozmowę z tobą. Chcesz forsę, czy mam iść gdzieś indziej ? – założyłem ręce na piersi.
- Dobra, dobra. Tu masz towar –podał mi paczkę.
- Równe pół kilo?
-  Równiusieńkie. Teraz kasa – wyciągnął rękę w moją stronę.
- Odliczone. Wręczyłem mu gruba kopertę. - Miło się robi z Tobą interesy. Bezproblemowo.
- Polecam się na przyszłość.  – mruknął przeliczając banknoty.
- Wpadnę jeszcze. – zmrużyłem oczy.
- Aż się nie mogę doczekać. – uśmiechnął się parszywie.

Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę ulicy. Usłyszałem jeszcze jak mężczyzna mówi „taki młody” i poszedłem stamtąd . Interesy wykonane.

Sięgnąłem po plecak i schowałem w nim paczkę. Pół kilo czystej koki. Zarobię w ten weekend. Cztery imprezy, na każdej z nich masa nastolatków. Opłacalny interes. I nie można się przepracować. Żyć, nie umierać. 




Wróciłem do domu i wziąłem szybki prysznic. Wchodząc do pokoju w samym ręczniku przewiązanym przez biodra, zobaczyłem, że mam nieodebrane połączenie. Sięgnąłem po komórkę, na wyświetlaczu pokazało się imię Nicole. Od razu nacisnąłem zieloną słuchawkę i podniosłem telefon do ucha.

Zanim Nicole odebrała, podszedłem do szafy. Czekając zacząłem przeglądać ciuchy. Przy piątej koszuli usłyszałem jej głos.

- Hej, Harry. – zaszczebiotała radośnie.
- Hej, skarbie. Chciałaś coś? Brałem prysznic – odpowiedziałem.
- Mm, chciałabym cię teraz widzieć. – aż widziałem jak teraz zagryza wargę.
- Nie kuś. Więc co chciałaś? – zapytałem przerzucając koszule.
- Przyjdziesz dzisiaj na imprezę? – spytała Nicole.
- Skarbie, pół kilo towaru do sprzedania. – przewróciłem oczami.
- To do zobaczenia na miejscu. Za pół godziny?
- Za pół godziny. Pa, skarbie. – powiedziałem i rozłączyłem się.

Odłożyłem komórkę i zamknąłem drzwi szafy. Podszedłem do komody i wyciągnąłem czarne bokserki Calvina Kleina, dobrałem do tego czarne rurki i białą bluzkę z długim rękawem. Z krzesła wziąłem biały t-shirt i założyłem go na bluzkę. Przejrzałem moją kolekcję czapek i wybrałem moją ulubioną. Zebrałem włosy opaską i założyłem zielone beanie.

          Zbiegłem po schodach, wziąłem sportową torbę i zabrałem ją na górę. Wpakowałem do niej wcześniej kupiona paczkę. Komórkę włożyłem do kieszeni spodni. Zabawę czas zacząć…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz