Leżałam ostatnio w nocy, włączyłam sobie Imagine Dragons- Radioactive, które kocham i które będzie piosenką tego imagina, i wpadłam na wspaniały pomysł. I powstało to coś, co wstawię. Będą jeszcze 2-3 części tego. I tak pisałam to najpierw o 11 w nocy, a później na lekcji biologii w szkole i przypomniałam sobie, dlaczego tak kocham pisanie... ;)
Czyli- tutaj macie piosenkę a na dole część pierwsza imaginu "I'm radioactive".

Wszedłem w ciemną uliczkę. Ciarki
przeszły mi przez plecy, lecz nie chciałem się teraz wycofać. Już tu jestem. 5
minut, załatwię co mam załatwić i znikam… Szedłem wciąż w głąb zaułka, aż
doszedłem do jego końca. Po prawej stronie stał jakiś mężczyzna. Wysoki,
barczysty, a właściwie wielki. Wziąłem głęboki wdech i podszedłem do niego
zdecydowanym krokiem .
- Nie spodziewałem się kogoś tak młodego – usłyszałem jego
głos. –Imię nazwisko?
- Harry Styles – spojrzałem mu w oczy.
- No, no. Słyszałem o tobie. Ile masz lat ? – zapytał z zaciekawieniem,
- Dziewiętnaście.
-Taki młody, a już znany w całym szemranym towarzystwie. – powiedział zamyślony – Ile ?
- Harry Styles – spojrzałem mu w oczy.
- No, no. Słyszałem o tobie. Ile masz lat ? – zapytał z zaciekawieniem,
- Dziewiętnaście.
-Taki młody, a już znany w całym szemranym towarzystwie. – powiedział zamyślony – Ile ?
- Pół kilo, jak się umawialiśmy. Ani grama mniej – odpowiedziałem stanowczym
głosem.

- Wypłacisz się? A zresztą, nie mój problem. Gotówką? –spojrzał na mnie.
- Inaczej nie płacę.
- Taki młody, a już taki stanowczy. Dziewiętnaście lat… Mógłbyś być moim synem…- powiedział mężczyzna.
- Nie mam czasu na rozmowę z tobą. Chcesz forsę, czy mam iść gdzieś indziej ? – założyłem ręce na piersi.
- Dobra, dobra. Tu masz towar –podał mi paczkę.
- Równe pół kilo?
- Równiusieńkie. Teraz kasa – wyciągnął
rękę w moją stronę.
- Odliczone. Wręczyłem mu gruba kopertę. - Miło się robi z Tobą interesy. Bezproblemowo.
- Polecam się na przyszłość. – mruknął przeliczając banknoty.
- Wpadnę jeszcze. – zmrużyłem oczy.
- Aż się nie mogę doczekać. – uśmiechnął się parszywie.
- Odliczone. Wręczyłem mu gruba kopertę. - Miło się robi z Tobą interesy. Bezproblemowo.
- Polecam się na przyszłość. – mruknął przeliczając banknoty.
- Wpadnę jeszcze. – zmrużyłem oczy.
- Aż się nie mogę doczekać. – uśmiechnął się parszywie.
Odwróciłem się na pięcie i
ruszyłem w stronę ulicy. Usłyszałem jeszcze jak mężczyzna mówi „taki młody” i
poszedłem stamtąd . Interesy wykonane.
Sięgnąłem po plecak i schowałem w
nim paczkę. Pół kilo czystej koki. Zarobię w ten weekend. Cztery imprezy, na
każdej z nich masa nastolatków. Opłacalny interes. I nie można się przepracować.
Żyć, nie umierać.
Wróciłem do domu i wziąłem szybki
prysznic. Wchodząc do pokoju w samym ręczniku przewiązanym przez biodra,
zobaczyłem, że mam nieodebrane połączenie. Sięgnąłem po komórkę, na
wyświetlaczu pokazało się imię Nicole. Od razu nacisnąłem zieloną słuchawkę i
podniosłem telefon do ucha.
Zanim Nicole odebrała, podszedłem
do szafy. Czekając zacząłem przeglądać ciuchy. Przy piątej koszuli usłyszałem
jej głos.
- Hej, Harry. – zaszczebiotała radośnie.
- Hej, skarbie. Chciałaś coś? Brałem prysznic – odpowiedziałem.
- Mm, chciałabym cię teraz widzieć. – aż widziałem jak teraz zagryza wargę.
- Nie kuś. Więc co chciałaś? – zapytałem przerzucając koszule.
- Przyjdziesz dzisiaj na imprezę? – spytała Nicole.
- Skarbie, pół kilo towaru do sprzedania. – przewróciłem oczami.
- To do zobaczenia na miejscu. Za pół godziny?
- Za pół godziny. Pa, skarbie. – powiedziałem i rozłączyłem się.
- Hej, skarbie. Chciałaś coś? Brałem prysznic – odpowiedziałem.
- Mm, chciałabym cię teraz widzieć. – aż widziałem jak teraz zagryza wargę.
- Nie kuś. Więc co chciałaś? – zapytałem przerzucając koszule.
- Przyjdziesz dzisiaj na imprezę? – spytała Nicole.
- Skarbie, pół kilo towaru do sprzedania. – przewróciłem oczami.
- To do zobaczenia na miejscu. Za pół godziny?
- Za pół godziny. Pa, skarbie. – powiedziałem i rozłączyłem się.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz